„Śniegiem zmywam krew, lecz jej nic nie zgłuszy — słyszę dziwny śpiew w czarnym zamku duszy.”

Rozdział 24 - Halloween

Edytuj post

W Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, jak i całym magicznym świecie trzydziesty pierwszy października nie był  kolejnym, zwykłym dniem w którym zaspani uczniowie z ciężkimi podręcznikami gnali na lekcje w celu zgłębiania wiedzy na wszelakie tematy od łatwego zielarstwa po trudne zaklęcia obronne. Nie spędzano go też w taki sposób jak nakazywała mugolska tradycja na przebieraniu się za wiedźmy albo wampiry albo inne popularne w tych czasach straszydła i chodzeniu po sąsiednich domostwach w celu zdobycia garstki słodyczy. Dla prawdziwych czarodziei ten dzień znaczył więcej niż wydrążone dynie, cukierki i fikuśne przebrania. Był to czas w którym oprócz odpoczynku od codziennych obowiązków i najedzenia się do woli upragnionych łakoci oddawano się nocnej różnorakiej zabawie, która bez względu na okoliczności musiała się odbyć - inaczej duchy stąpające po ziemi wpadały w szał, a to co działo się później przechodziło najśmielsze pojęcie.
Każdego roku przed rozpoczęciem halloweenowej kolacji, której menu było w pełni złożone z kalorycznych, bogatych w węglowodany smakołyków przedstawiano nowy, starannie przygotowany przez Prefektów pomysł na spędzenie tej wyjątkowej chwili. 
Albus Dumbledore stanął na środku spocznika. Pogładził swoją długą, siwą brodę i odchrząknął głośno. Setki par oczu wpatrywały się w niego w ciszy. Po krótkiej chwili zbierania myśli odezwał się lekko zachrypniętym głosem.
-Jak dobrze wszyscy wiemy, dzisiejszy wieczór jest niezwykle ważny. Nie tylko dla nas ludzi, ale przede wszystkim dla duchów zamieszkujących tereny zamku. Wedle ustalonej lata temu tradycji równo o godzinie dwudziestej drugiej rozpoczniemy uroczystą zabawę, którą przygotowali dla nas Prefekci czterech domów. Uhonorujmy ich proszę gromkimi brawami. - Klasnął w dłonie, a każdy obecny na sali podążył za nim. Od stołów wstali kolejno Hermiona Granger, Penelopa Clearwater, Ernie McMillan i Draco Malfoy. Prefekt Slytherinu w porównaniu do pozostałych w wyraźny sposób okazał swój brak zainteresowania marszcząc nonszalancko brwi i chowając ręce do kieszeni eleganckich spodni. Wszyscy czworo weszli na spocznik i ustawili się w równym szeregu tak aby dziewczęta znajdowały się w jego środku. Dyrektor z wdzięcznością uścisnął każdemu dłoń, następnie przekazał im pałeczkę odnośnie kontynuacji wystąpienia, a sam zajął swoje miejsce przy stole dla nauczycieli.
Penelopa jako najstarsza na stanowisku Prefekta wystąpiła o krok przed szereg i rozpoczęła prezentacje.

PODCHODY

ETAP I (wewnątrz zamku) ~ Poszukiwanie kul.

Wewnątrz szkolnego budynku ukryto kule z namalowanym niebem. Aby kontynuować przygodę w drugim etapie należy znaleźć trzy z nich.

Uwagi: 
-Czas na odnalezienie kul to jedna godzina;
-Kule są zaczarowane i samoistnie poruszają się po zamku;
-Zabronione jest używanie magii podczas poszukiwań.


ETAP II (w obrębie zamku) ~ Poszukiwanie klucza.

W obrębie szkoły ukryto srebrne klucze, które stanowią niezbędną część ostatniego etapu.

Uwagi:
-Czas na odnalezienie klucza to jedna godzina;
-Pośród srebrnych kluczy ukryto również złote i miedziane. Należy pamiętać, że tylko srebrny klucz upoważnia do kontynuacji przygody w trzecim etapie.
-Zabronione jest korzystanie z różdżek;


ETAP III (w zakazanym lesie) ~ Poszukiwanie skrzyni.

Wewnątrz zakazanego lasu ukryto jedną, drewnianą skrzynię która zawiera specjalną nagrodę dla zwycięzców podchodów.

Uwagi:
-Czas na odnalezienie skrzyni: do wschodu słońca;
-Dozwolone jest używanie magii
INNE UWAGI:
-Wszyscy uczniowie mają obowiązek wziąć udział w zabawie (wyjątkiem są pacjenci ze skrzydła szpitalnego);
-Należy dobrać się w trzyosobowe grupy (mogą być mieszane);
-Nie wolno wszczynać kłótni, ani używać przemocy wobec innych zawodników;
-Złamanie, którejkolwiek uwagi dyskwalifikuje z dalszego udziału w zabawie.


Kilka kropel lipowego miodu, plasterek świeżej cytryny i kwiatowy pąk drzewa goździkowego połączyły się  w chaotycznym tańcu z gorącym naparem czarnej herbaty earl grey. Veronica zamieszała przygotowany napój kilka razy, następnie oblizała łyżeczkę i odłożyła na ozdobny spodek w fikuśne zawijasy. Lewą ręką sięgnęła po filiżankę, a prawą odgarnęła za ucho  opadający jej na twarz przydługi kosmyk onyksowych włosów. Zmarznięta przez chłód dzisiejszego dnia i spragniona odrobiny ciepła upiła duży łyk aromatycznego wrzątku, co wbrew pozorom wcale nie było najlepszym pomysłem. Bez namysłu przełknęła gorącą ciecz, która nieprzyjemnie pogłaskała jej podniebienie i przełyk parzącym dotykiem. Poczuła jakby fala ogni piekielnych   wybuchła w jej wnętrzu jak czynny wulkan. Łapiąc oddech wybełkotała kilka niezrozumiałych pod nosem przekleństw, po czym odłożyła naczynie na miejsce i z wyraźnym grymasem na twarzy zgarnęła stojący na wprost niej pucharek waniliowych lodów z owocami. 

Draco siedział po przeciwnej stronie blatu o cztery miejsca dalej odbijając w lewo. Z wyraźnym oczarowaniem przyglądał się jej nieco niezdarnym ruchom, które skrycie wprawiały go w lekkie rozbawienie. Uśmiechnął się pod nosem widząc jak z niechęcią konsumuje lody i wykrzywia buzię bo z pewnością jej nie smakowały. Sam nie ruszył żadnego deseru spośród tony słodkości pokrywających całą powierzchnię długiego na kilkanaście metrów stołu. Ilość cukru we wszelakich formach sprawiała, że zęby wszystkich obecnych w Wielkiej Sali z pewnością błagały o pomstę do nieba, a jego w szczególności – nigdy nie przepadał za słodyczami. 
-Myślę, że powinieneś z nią porozmawiać. - Odezwał się nagle siedzący po jego prawej stronie Vincent.
-Myślenie do Ciebie nie pasuje Crabbe. Przestań to robić. - Skwitował Malfoy, zaskoczony jego nagłym przebłyskiem. Vincent był jednak zbyt zajęty walką o ostatni kawałek czekoladowej tarty z bita śmietaną, aby zwrócić uwagę na obelgę rzuconą ze strony przyjaciela. 
-Może i Vince zawsze miewa głupie pomysły, ale w tym wypadku wyjątkowo przyznam mu rację. - Gregory uderzył go łokciem pod żebra w przyjacielskim geście.
-Rozmowa to raczej zły pomysł. - Wycedził przez zęby łapiąc się za obolałe miejsce.
-Nie wiem o co się pokłóciliście, ale musisz sobie to z nią wyjaśnić. Cały czas gapisz się na nią jak w obrazek, albo jak Vincent na tamte babeczki oblane białą czekoladą. Nie chciałem tego mówić, ale weź z niego przykład. - Wskazał na przyjaciela, który teraz odpychając dłonie innych uczniów próbował dostać się do słodkich wypieków. -  Idź z nią pogadać, albo ja to zrobię. 
-Ani mi się waż. - Spojrzał na niego znacząco, przez co Goyle przełknął głośno ślinę i uniósł ręce w geście poddania. 
-Jak chcesz. Ale pamiętaj, że lepiej jest wziąć byka za rogi niż brać nogi za pas. Wtedy problemy nie trafią Cię w tyłek. - Dodał na koniec.
Draco Skupił wzrok na własnych dłoniach, które nerwowo zacisnął w pięści. Dziesięć dni, dokładnie tyle minęło od ich ostatniego dialogu będącego zarazem końcem zaledwie początku nowej znajomości, na której zależało mu bardziej niż na czymkolwiek innym. Veronica go unikała, a On nie potrafił nic na to poradzić. Czuł się cholernie winny. Nie chciał by mówiła do niego po nazwisku jak wszyscy inni z którymi się nie dogadywał; nie chciał żeby była na niego zła, a tym bardziej smutna z jego powodu; nie chciał jej ranić, ale mimo to ją skrzywdził; nie chciał być tym, którego mogłaby nienawidzić. 


-Ve-ro-ni-ca! - George z szerokim uśmiechem objął ją wokół szyi i przytulił głowę do jej policzka, a jego miękkie włosy intensywnie pachnące ziołowym szamponem połaskotały ją po twarzy. Zaskoczona zakrztusiła się lodami, które sekundę wcześniej próbowała przełknąć w celu załagodzenia piekącego bólu jaki pozostał po starciu z wrzącym, aromatycznym napojem. Jej twarz na moment przybrała siny kolor, jednak po odzyskaniu przez nią umiejętności pobierania tlenu odbarwił się w delikatny, pudrowy róż. Niespodziewany czyn chłopaka skupił na nich spojrzenia wszystkich siedzących przy stole ślizgonów, w tym Draco, któremu nie spodobał się widok dwóch gryfońskich błaznów w jej towarzystwie. - Dziękujemy! - Krzyknął niemal na całą salę.
-C..co? Nie rozumiem! - Wykrztusiła czując się bardzo niekomfortowo będąc w aktualnej pozycji z rudowłosym uwieszonym na jej ramionach.
-Puść ją idioto! - Fred niezadowolony z poczynań brata uderzył go pięścią w tył głowy.
-To było okrutne braciszku... Chciałem tylko podzielić się z Ronnie radosną nowiną... - Odparł z wyrzutem.
-Zasłużyłeś sobie.
-O jaką nowinę Wam zaś chodzi? - Zapytała wycierając buzię serwetką. George z cwanym uśmiechem pomachał dłonią na znak, aby wstała i udała się z nimi na stronę. Zaintrygowana posłuchała jego prośby i we trójkę wyszli przed Wielką Salę, gdzie owiany pustkami korytarz tonął w platynowym świetle księżyca. George usiadł na kamiennym parapecie, a Fred stanął obok niego splatając ręce na torsie. - A więc? - Posłała im pytające spojrzenie.
-Wiesz, że robiliśmy za bukmacherów i przyjmowaliśmy zakłady pieniężne odnośnie halloweenowego wydarzenia? - Kiwnęła twierdząco głową, w końcu nie było dnia, aby ktos o tym nie wspominał. - Dzięki Twojej pomocy, dzisiaj jesteśmy bogatsi o sto sześćdziesiąt pięć galeonów! - Wyjaśnili podekscytowani. 
-Ach... To ja Wam kiedyś pomogłam..? 
-Nie pamiętasz?! - Nie ukrywali swojego zaskoczenia jej dziurawą pamięcią.
-Nie bardzo... 
-Czytałaś z ruchu warg Penelopy i Erniego jak rozmawiali na dziedzińcu. Dzięki temu poznaliśmy temat przewodni dzisiejszego wieczoru. - Zamyśliła się na chwilę.
-Przykro mi... Wydaje mi się, że po prostu mój mózg nie rejestruje rzeczy, które mnie nie  obchodzą. - Podrapała się po policzku z głupim wyrazem twarzy. 
-Fred... czy Ty także poczułeś się urażony? 
-Raczej jak nic nie warty twór pochodny od węgla...
-Przepraszam! Nie chciałam Was obrazić... - Schwytana w sieć zwaną paniką zaczęła chaotycznie machać rękami co w wolnym tłumaczeniu oznaczało błąd w ich interpretacji.
-Ha ha ha nie stresuj się tak, tylko się zgrywamy. - Uspokoił ją Fred.
-Chcieliśmy Ci tylko podziękować i przy okazji zaprosić do naszej drużyny. Zgodnie uznaliśmy, że byłaby z nas dość zgrana ekipa.
-Nie mam nic przeciwko. - Odpowiedziała zanim George zdążył dopowiedzieć kolejne zdanie, które miało ją przekonać do zaakceptowania tego pomysłu. Bliźniacy spojrzeli po sobie lekko skonsternowani. Nie sądzili, że pójdzie tak łatwo.
-W takim razie liczymy na owocną współpracę. Wygrajmy to! 
-Te podchody wcale nie będą takie łatwe jak Wam się wydaje. Najlepiej poddajcie się na samym początku, oszczędzicie sobie rozczarowań. - Na jego widok chłopcy wywrócili teatralnie oczami, a na dźwięk jego głosu Veronicę przeszedł dreszcz. - Dziękujemy za cenną radę. - Odparli sarkastycznie przyzwyczajeni do ciągłych uwag Dracona Malfoya. Prefekt Slytherinu posłał im jedynie piorunujące spojrzenie i uznając za bezsensowne kontynuowanie tej rozmowy wznowił swój marsz wzdłuż długiego korytarza wiodącego od Wielkiej Sali. 
-Przepraszam. - Szepnął przechodząc obok Veronici, której źrenice rozszerzyły się w zaskoczeniu. Gdy kilka sekund później jej zwoje mózgowe przetworzyły tę wiadomość odwróciła się gwałtownie by spojrzeć na odchodzącego chłopaka.
-Coś się stało? - Zapytał Fred zaniepokojony jej zachowaniem.
-Nie... nic takiego... Udowodnijmy mu, że się myli. 

~♠~

T.B.C

6 komentarzy

  1. O! Halloween, w końcu! Jak ja się nie mogłam doczekać, nawet sobie nie wyobrażasz.
    Po pierwsze primo, wyszło świetnie. Wciąż nie rozumiem dlaczego się tak uczepiłaś swoich umiejętności.
    Po drugie primo, dlaczego tak krótko?! Ja tu sie napaliłam, a tu zaraz koniec, omg. Zniszczyłaś mnie.
    Po trzecie primo, miło znów widzieć Malfoya - nawet nie spodziewałam się, że keidyś to powiem, w sumie, napiszę.
    Po czwarte primo, fajnie, że zrobiłaś grupę składającą sie z bliźniaków i Ronnie, a nie przewidywalnie z Draco. Ogromny plus.
    Po piate primo, nie mogę się doczekać etapu z zakazanym lasem!
    A po szóste primo, naprawdę mi się podobało, mimo Twoich jęków i narzekań, wiem, że tego nie czujesz bo tak się zdarza, ale ja tam chcę tego więcej, natchnij mnie, plz!

    A, apropos: Te podsumowanie na końcu było takie bekowe xD

    Dużo weny Madziu. c:

    OdpowiedzUsuń
  2. No, w końcu! ^^
    Jeeej... Bliźniaki się wzbogacili... Pfft xD Taki niuansik ale tak to do nich pasuje :3 jakby... wykorzystali biedną bohaterkę tylko do tego, żeby zarobić :D W ogóle cholernie ich polubiłam ^^ Tak, to są moje ulubione postacie :D Ronnie też bardzo lubię :> Jest taka... Sympatyczna :3
    I cieszy mnie to, że Ronnie dołączyła do właśnie bliźniaczków ^^ Faktycznie zgrana z nich drużyna :>
    W ogóle mam wrażenie, że będą się mimo wszystko dobrze bawić :D Jakoś tak czekam na II etap, nie wiem czemu akurat na ten :D
    Pisz szybciutko następny rozdział! I się nie załamuj, bo każdy to perełka ;)

    Weny życzę ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że w końcu miałam czas przeczytać rozdział i że zaczęło się wyczekiwane przeze mnie Halloween <3
    Mimo to czuje niedosyt, wincyyyj! ;c
    Podobało mi się, jak to skonstruowałaś - Ronnie wpieprzająca lody i później opisanie tego z perspektywy Draco. Słodko <3
    Mam nadzieję, że podczas podchodów wyjdziesz z jakimiś niebanalnymi i przewrotnymi sytuacjami, a znając Ciebie tak pewnie będzie xD
    Weny jak najwięcej, mój Homarku <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadal czekam na kolejne rozdziały! '^'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamiku, dziękuję. Takiego komentarza potrzebowałam. Specjalnie dla Ciebie się zmobilizowałam i napisałam króciótki 25 rozdział. Oczywiście kolejny jest w trakcie tworzenia i na pewno dodam go w przyszłym tygodniu choćby się paliło i waliło. Pozdrawiam i mam nadzieję, że zajrzysz tu jescze!

      Usuń
  5. Ja też czekam na kolejne rozdziały ;_;.

    OdpowiedzUsuń

© Agata | WioskaSzablonów.